Gdzie szukać dobrej żywności? Nawet w lesie nie .
Od chwili, kiedy studiuję z koleżanką, która pracuje w Inspekcji Handlowej, mój jadłospis zmienia się diametrycznie. A raczej dramatycznie . Zeby nie narażać się na koszty za pomówienia, nie będę wymieniała negatywów wprost. Skuteczniej i bezpieczniej będzie , jeśli napiszę w skrócie, co ona je, co kupuje. To może oznaczać artykuły względnie jakościowe…
Taki był plan. Nie przewidziałam jednego, choć to być może powinno dać do myślenia jeszcze więcej . Otóż moja koleżanka PRAWIE NIE KUPUJE. Od lat stara się hodować w ogródku co się da i zaprawiać to. Mięso, mleko miód czy masło ma natomiast ‚od sprawdzonego rolnika’ . Za cenę jedzenia prawie cały rok wyjmowanego z zamrażalnika ( ale co to za problem…), ma możliwie najmniej przetworzone , najzdrowsze i najsmaczniejsze kotlety i szynki . Kupuje chleb . Za to w ogóle nie używa dzikich grzybów . Jeśli w pracy jest posucha i potrzebne są wyniki , PIH zawsze się wykazuje sprawdzając suszone leśne grzyby…
PS. W mleczarniach krąży dowcip , że jak prądu podczas świąt zabraknie, to wystarczy na choince umieścić pewne bardzo smaczne jogurty znanej zagranicznej firmy. Same świecą w ciemnościach. Zadaje się tam też pytanie retoryczne , jak to możliwe, że w sklepach niektóre żółte sery kosztują mniej niż 16 zł, jeśli dokładnie tyle trzeba zapłacić za samo mleko potrzebne do wytworzenia kilograma sera…
Jeśli to było dla ciebie ciekawe, kliknij proszę +1, like czy tweet.
Jeśli to było dla ciebie ciekawe, kliknij proszę +1, like czy tweet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz