Pociągiem bez biletu i bezkarnie – i można!
Sytuacja z pociągu osobowego, ale może zdarzyć się w każdym. Ja jechałam akurat z lotniska we Wrocławiu do Poznania. Wdarłam się oczywiście na dworzec w ostatniej chwili, wskoczyłam do pociągu prawie byle jakiego i… Ups. Konduktor w pociągu osobowym nie ma terminala do kart bankomatowych. Ups. Więc gotówka . Ale ja mam tylko dwieście złotych w banknocie . Ups – a to pech ! Przykro mi, my nie mamy pieniędzy w takim pociągu na wydawanie , zwłaszcza na początku trasy. Dostanie Pani mandat za brak biletu . Ależ ja mam pieniądze , to Pan nie ma jak wydać!
Teraz , uwaga, odkrywam sekret: okazuje się, że jest wyjście z sytuacji , kiedy zgodnie z regulaminem PKP pasażer może podróżować bez biletu i bez kary! Kolejarz musi po prostu wypisać blankiet , w którym zobowiązuje pasażera do zapłaty za bilet w kasowym okienku dworcowym w ciągu 7 dni, a to z powodu braku gotówki do wydania reszty . Jeśli zapłacisz – nie ponosisz żadnej odpowiedzialności za jazdę na gapę. Jeśli w terminie tego nie zrobisz – oczywiście automatycznie masz dwie stówki w plecy . Albo i więcej.
Odniosłam wrażenie, że konduktorzy nie chcą za często wykorzystywać tej furtki , czułam, że był to rodzaj dobrej woli . Choć, do jasnej ciasnej , miałam kasę przecież , ale wg Pana to mój problem, nie jego , że nie mogę u niego zapłacić za podróż.
Jaki z tego wniosek? Dobrze wiedzieć, że jest taka możliwość rozwiązania konfliktu portfelowego , którą zresztą zamierzam wyciągać jak asa z rękawa za każdym razem, kiedy jakiś konduktor będzie marudził, że nie ma z czego wydać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz